10 lutego 2013

Domeny narodowe: Świat na wyciągnięcie ręki

Domeny narodowe: Świat na wyciągnięcie ręki

Autorem artykułu jest Grzegorz Miłkowski


Niemcy, Wielka Brytania, Indie, a może egzotyczne Tuvalu? Teraz każdy może mieć adres nawet w najodleglejszym zakątku globu. Internet likwiduje wszelkie granice, jednak czy aby na pewno? Niemcy, Wielka Brytania, Indie, a może egzotyczne Tuvalu? Teraz każdy może mieć adres nawet w najodleglejszym zakątku globu. Internet likwiduje wszelkie granice, jednak czy aby na pewno? Czasami tam gdzie znikają ograniczenia obecne w tzw. „realu”, pojawiają się całkiem inne - wirtualne, ale równie skuteczne.

Aktywna działalność na polu marketingu internetowego nie jest już tylko fanaberią, lecz standardem, który powinien być przestrzegany przez wszystkich, którzy poważnie myślą o obecności w Sieci. Ostatnie lata przyniosły ze sobą błyskawiczny rozwój Internetu, co miało swoje odbicie m.in. w lawinowym wzroście rejestracji adresów internetowych. Znalezienie dobrze brzmiącej, interesującej, prostej i, co najważniejsze, ciągle wolnej nazwy graniczy dziś z cudem. Stwierdzenie to jest oczywiście wszechobecnym banałem, jednakże warto było je przytoczyć w kontekście ciągłej ewolucji i rozwoju rynku domen internetowych.

Chcąc zarejestrować własny adres, często okazuje się, że nasza wymarzona nazwa, z rozszerzeniem .PL, jest już dawno zajęta. Można wtedy próbować „uciekać” w adres z końcówką .COM.PL, .BIZ, .NET, .ORG, lub .EU, ale często i tutaj ciekawe propozycje są niedostępne. Na szczęście Internet daje duże możliwości manewru na tym polu, ciągle nieodkryte przez większość użytkowników Sieci - mowa o domenach narodowych. Są to domeny najwyższego poziomu, przydzielone poszczególnym krajom, Polsce - .PL, Niemcom - .DE, Włochom - .IT, Grecji - .GR, itd. Nie wszystkie jednak skróty pochodzą od nazw państw i oficjalnych języków, gdyż np. w przypadku adresu szwajcarskiego, rozszerzenie .CH ma swoje źródło w łacińskim zwrocie Confoederatio Helvetica (Konfederacja Szwajcarii).

Po domenę do Tuvalu

Część polskich firm, zajmujących się rejestracją domen internetowych, udostępnia w swojej ofercie zagraniczne adresy, które mogą być kupowane na podobnych zasadach jak ich polski odpowiednik .PL. Jaki jest jednak sensu interesowania się adresem obcego kraju, gdy w planach nie mamy działalności skierowanej do mieszkańców tegoż zakątka globu? Otóż wśród niektórych rozszerzeń można znaleźć prawdziwe perełki, które, po odpowiednim dobraniu do nich nazwy, staną się oryginalnie brzmiącym sloganem. Przykładów nie trzeba daleko szukać, gdyż pełno ich na naszym polskim internetowym podwórku. Wystarczy zerknąć na strony polskich rozgłośni radiowych, często wybierających domenę Mikronezji, która kończy się literami .FM. Tworzą dzięki temu łatwo zapadające w pamięć adresy, jak np. rmf.fm, tok.fm, itp. Podobny zabieg zastosowały również niektóre stacje telewizyjne, wybierając rozszerzenie będące własnością Tuvalu, czyli .TV. Jednakże w tym przypadku m.in. TVN (tvn.tv) oraz Polsat (polsat.tv), zdecydowały się uczynić z takich domen adresy wspomagające, które przekierowują do właściwej lokalizacji. Najświeższym przykładem wykorzystania końcówki .TV jest tytuł nowego programu Macieja Mazura w telewizji TVN24, który brzmi identycznie, jak związana z nim domena - Publiczna.tv.

Niektórzy rzucają kłody pod nogi

Rejestrując adresy internetowe obcych państw trzeba mieć jednak świadomość pewnych restrykcji dotyczących niektórych domen narodowych. Zwykle zakup nie wiąże się z żadnymi dodatkowymi obciążeniami, niż te które jesteśmy zmuszeni ponieść w przypadku zdecydowania się na standardowe rozwiązanie (czyli adres .PL, .COM, czy .ORG), jednakże w pewnych przypadkach trzeba liczyć się z dosyć oryginalnymi ograniczeniami lub utrudnieniami. Jednym z ciekawszych tego typu przykładów są domeny chińskie (.CN), które objęte są wieloma restrykcjami ustalonymi przez China Internet Network Information Center (CNNIC). Niektóre chińskie nazwy mogą być w efekcie zabronione jeśli godzą w konstytucję Chin i narodu chińskiego, zakłócają porządek publiczny, rozprzestrzeniają pornografię, terroryzm lub treści niezgodne z chińskim kodeksem prawnym. Ciężko np. w związku z tym wyobrazić sobie domenę HumanRightsInChina.cn, gdyż prawdopodobnie zgodna na taką nazwę nie zostałaby udzielona. W sankcjach dotyczących zakazów umieszczania pewnych treści pod adresami narodowymi nie specjalizuje się oczywiście wyłącznie Państwo Środka. Również Armenia nie daje wolnej ręki rejestrującym, całkowicie zabraniając umieszczania na swojej domenie .AM wszelkich stron zawierających materiały erotyczne.

Restrykcjami nie są objęte tylko domeny dalekich państw, na ograniczenia można się również natknąć w naszej części świata, np. w Ukrainie. Wydawać by się mogło, że kraj, który leży „za miedzą” nie będzie wprowadzał żadnych utrudnień podczas rejestracji adresu internetowego, jednakże w przypadku naszych wschodnich sąsiadów nie jest tak różowo, jakby mogło się wydawać. Domenę .UA zarejestrować mogą tylko podmioty, które mają zastrzeżony znak handlowy w tym państwie, w związku z czym dostępna jest tylko dla dużych przedsiębiorstw, dla których rozszerzenie nie będzie jedynie kwiatkiem do kożucha, ale realnym elementem promocji. Dodatkowym obostrzeniem jest konieczność uzasadnienia wyboru proponowanej nazwy. Dla pozostałych osób zainteresowanych ukraińskim adresem przeznaczono domeny funkcjonalne - .COM.UA lub .ORG.UA, które pozbawione są tych restrykcji.

Również Islandia (.IS) oraz Bułgaria (.BG) ograniczyły możliwość rejestracji swoich domen. Firmy zagraniczne, które chcą kupić nazwę z islandzkim rozszerzeniem, muszą mieć swoje lokalne przedstawicielstwo na terenie tego kraju. Bułgaria wymaga natomiast legitymowania się zastrzeżonym znakiem towarowym. Dodatkowo przedsiębiorstwa mogą rejestrować tylko adres, będący nazwą firmy lub jej skrótem.

Nie taki diabeł straszny…

Nie należy się jednak zniechęcać wymienionymi powyżej przykładami restrykcji, gdyż przytłaczająca większość domen narodowych pozbawiona jest jakichkolwiek ograniczeń, uniemożliwiających przeciętnemu Kowalskiemu wejście w posiadanie adresu internetowego z drugiego końca świata. Rejestracja odbywa się wówczas na zasadach niemalże analogicznych do tych, obowiązujących w przypadku standardowych domen. Ewelina Jaworska z Centrum Obsługi Klienta 2BE.PL zwraca jednak uwagę na cechy niektórych domen narodowych, które należy poznać zanim zdecydujemy się na wybór jednej z nich. Możemy dzięki temu oszczędzić sobie niepotrzebnego stresu:
- Osoby zainteresowane rejestracją domen narodowych powinny zwracać uwagę na odmienną specyfikę każdej domeny, zależną od państwa do którego jest ona przypisana. Najwięcej nieporozumień wśród naszych klientów wywołuje czas potrzebny na doprowadzenie procedury do końca - mówi Ewelina Jaworska z 2BE.PLW niektórych przypadkach wszystko odbywa się automatycznie i nowy adres internetowy jest aktywny po paru minutach, czasami jednak, z uwagi na wymagania wybranego narodowego rejestratora, czas potrzebny na uaktywnienie usługi może wydłużyć się nawet do kilkunastu dni.
Trzeba również pamiętać o poprawnej konfiguracji DNS-ów, które należy odpowiednio ustawić w momencie rejestracji nazwy domeny.
- Nie wszyscy muszą orientować się w zasadach funkcjonowania domen. Uzupełnienie DNS-ów może przysparzać pewnych trudności, staramy się wówczas pomóc i pokierować klientem, aby ten poprawnie skonfigurował swój nowy adres internetowy – dodaje Ewelina Jaworska.

Pojawiam się i znikam

Obecnie na świecie przydzielonych zostało ponad 240 domen narodowych, liczba ta nie jest jednak stała i, m.in. w wyniku zmian politycznych na światowej mapie, ulega ciągłym modyfikacjom. Najświeższym tego typu przykładem jest nowe rozszerzenie .ME, które jest własnością Republiki Czarnogóry. Domena ta daje szerokie pole do popisu, gdyż może być użyta do tworzenia adresów, w których będzie pełniła formę zaimka. W przypadku bałkańskiego państwa nie zastosowano żadnych ograniczeń, zawężających krąg osób uprawnionych do rejestracji domeny, w związku z czym może okazać się ona prawdziwym hitem.

Oprócz tworzenia nowych rozszerzeń, odpowiedzialny za zarządzanie domenami ICANN (Internet Corporation for Assigned Names and Numbers), co jakiś czas likwiduje również adresy, które w wyniku zmian zachodzących na świecie, nie są już potrzebne. Przykładem tego typu działań było zablokowanie w 2001 roku, przypisanej do Zairu, domeny .ZR. Państwo to zmieniło w 1997 r. nazwę na Demokratyczna Republika Konga, w związku z czym stara domena nie miała już racji bytu i została zastąpiona rozszerzeniem .CD.

Prawdziwą osobliwością na rynku domen, jest natomiast rozszerzenie .SU, które odnosiło się do Związku Radzieckiego. Mimo, że w 1991 zniknął on z map świata, „radziecka domena” wciąż jest wśród Rosjan bardzo popularna i w Sieci można znaleźć wiele „podpiętych” pod nią serwisów.

Zacznij od lustracji

Podsumowując, można zastanawiać się, czy warto w ogóle inwestować w domeny narodowe? Na pewno można spróbować znaleźć ciekawe rozszerzenie, które będzie stanowiło dobrze komponujące się uzupełnienie naszej nazwy. W takim przypadku należy wykazać się m.in. odrobiną zacięcia copywriterskiego, które pozwoli na utworzenie oryginalnego i łatwego do zapamiętania adresu. Należy również pamiętać, by po dokonaniu wyboru typu domeny, dokładnie „zlustrować” ją pod kątem ewentualnych restrykcji, wynikających z zasad ustalonych przez jej narodowego registra. Wówczas nic nie stoi na przeszkodzie, aby wejść w posiadanie niekonwencjonalnej nazwy, która stanie się naszym wyróżnikiem w Internecie. ---

Grupa Adweb Planowanie i prowadzenie kampanii promocyjnych w Internecie, kreacja wizerunku, budowanie strategii komunikacyjnej w Sieci oraz tworzenie witryn i serwisów www. ADWEB.PL 2BE.PL

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Ukradnij własną domenę

Ukradnij własną domenę

Autorem artykułu jest Grzegorz Miłkowski


Twój rejestrator związał Ci ręce regulaminem i nie możesz przenieść się ze swoją domeną gdzieś indziej? Obniżka ceny opcji na domenę otwiera furtkę przed sprytnymi internautami. Dzięki niej możliwe jest obejście regulaminowych kruczków, nakazujących przedłużenie ważności domeny w tej samej firmie. Rynek domen internetowych nie jest już niezdobytą twierdzą, do której dostęp mają tylko najzamożniejsi internauci. Od kilkunastu miesięcy trwa systematyczny proces "upowszechniania", w efekcie czego, na zakup własnej domeny stać już każdego użytkownika Internetu. Wpływ na to mają m.in. bardzo niskie ceny rejestracji domen oraz obniżanie marży za ich odnowienia przez niektórych rejestratorów.

Cena 5 x w dół

Teraz przyszedł czas na obniżkę ceny tzw. "opcji na domenę", czyli usługi umożliwiającej przechwycenie zarejestrowanej już domeny, w przypadku gdy jej obecny właściciel zrezygnuje z dalszego utrzymywania wybranego adresu. Pięciokrotne obniżenie ceny przez NASK było pewnym zaskoczeniem, gdyż nie poprzedzała ją żadna akcja informacyjna, jaka miała miejsce np. kilka miesięcy wcześnie, przy okazji zmian kosztów rejestracji domen.

Obniżka ceny usługi "opcja na domenę" może przyczynić się do strat finansowych firm rejestrujących domeny za przysłowiową złotówkę. Warunkiem "groszowych" kosztów kupna domeny jest późniejsza konieczność odnowienia jej u tego samego rejestratora, który ustala wówczas cenę odnowienia na poziomie zapewniającym mu odpowiednią rekompensatę kosztów poniesionych na początku.

Sytuacja ta może doprowadzić do zjawiska „wykradania własnych domen” - zauważa Katarzyna Gruszecka, specjalista ds. rozwoju produktu z 2BE.PL - Niska cena "opcji na domenę" pozwoli na obejście zakazu niektórych rejestratorów, który uniemożliwia przenoszenie swoich domen do innych firm. Niska cena tej usługi może zachęcić klientów do zakładania opcji na własną domenę, by "wykraść" ją i przenieść w miejsce, gdzie np. ceny odnowień są niższe.

Jak zareaguje rynek?


Od momentu pojawienia się tej informacji, na forach internetowych zawrzały burzliwe dyskusje na temat potencjału wynikającego z tak drastycznej obniżki ceny usługi. Największym beneficjentem promocji może w związku z tym okazać się NASK, gdyż dzięki tej zmianie, zainteresowanie „opcją na domeny” prawdopodobnie wzrośnie kilkukrotnie.

Być może w perspektywie doprowadzi to również do zmiany polityki cenowej NASK-u - mówi Katarzyna Gruszecka z 2BE.PL - Sprytne wykorzystanie przez niektórych opcji na domenę do przedłużania ważności swojego adresu po niższych kosztach, być może skłoni NASK do obniżenia również cen odnowień, które obecnie są znaczenie wyższe niż rejestracja.

Kowalski wygrany


Odsuwając na moment spekulacje na temat możliwości wykorzystania "opcji na domenę" przez tzw. domeniarzy, trzeba stwierdzić, że obniżka przede wszystkim otwiera drogę przysłowiowemu Kowalskiemu, np. do "odzyskania" domeny z jego nazwiskiem. Wcześniej, gdy cena wahała się w granicach 150 - 200 zł, nie każdy chciał wydać takie pieniądze, nie mając gwarancji, że inwestycja okaże się udana. Natomiast przeznaczenie na 3 - letnią inwestycję kwoty w granicach kilkudziesięciu złotych jest w granicach możliwości większości użytkowników Internetu.

Trzeba jednak zauważyć, że "opcji na domenę" nie udostępniają wszyscy rejestratorzy i nie ma jej np. w ofercie niektórych liderów polskiego rynku domenowego. ---

Grupa Adweb Planowanie i prowadzenie kampanii promocyjnych w Internecie, kreacja wizerunku, budowanie strategii komunikacyjnej w Sieci oraz tworzenie witryn i serwisów www. ADWEB.PL 2BE.PL

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Cyrograf z pułapkami

Cyrograf z pułapkami

Autorem artykułu jest Grzegorz Miłkowski


Wydawać by się mogło, że rejestracja domeny internetowej to jeden z najprostszych zakupów. Jest to jednak tylko iluzja, gdyż podobnie jak w wypadku umów podpisywanych np. operatorami sieci komórkowych, tak i tutaj możemy się natknąć na rozwiązania mniej lub bardziej korzystne dla klientów. Internet ze świata cechującego się mentalnością Dzikiego Zachodu, gdzie wszystko to, co nie zabronione prawem, jest dozwolone, powoli ewoluuje w kierunku „poukładanego państwa”, którego różne dziedziny życia są warunkowane za pomocą odpowiednich uregulowań prawnych. Zmiany te inicjują m.in. rządzący. Próbują oni opanować najbardziej dotąd anarchistyczne medium na świecie, w którym dochodzi do licznych nadużyć.

Owe nieprawidłowości nie wynikają często z braku odpowiednich uregulowań prawnych. Wręcz przeciwnie – w wielu wypadkach są efektem przemyślanej strategii, polegającej na chytrym i nie zawsze zgodnym z prawem ułożeniu regulaminu danej usługi czy serwisu sieciowego. Wiele osób nie zdaje sobie wciąż sprawy z faktu, iż decydując się na zakup czegoś w Sieci, muszą również zaakceptować zasady obowiązujące w miejscu, w którym dokonują tej transakcji. W większości wypadków klikamy po prostu przycisk Dalej, nie zapoznając się nawet z podstawowymi punktami regulaminu, nie mówiąc już o dokładnej analizie zawartych w nim treści. A ta potrafi być czasami przewrotna i przyprawić o prawdziwy zawrót głowy.

Zauroczenie może szybko prysnąć

Wydawać by się mogło, że rejestracja domeny internetowej to jeden z najprostszych zakupów – niezagrożony żadnymi ukrytymi pułapkami. Płaci się za rok użytkowania adresu, opłata nie jest zbyt wygórowana, a często można się również natknąć na promocje umożliwiające zakup swojej nazwy nawet za kilka złotych – jednym słowem: „żyć, nie umierać”. Jest to jednak tylko iluzja, gdyż podobnie jak w wypadku umów podpisywanych z dostawcami Internetu, operatorami sieci komórkowych czy innymi firmami świadczącymi na co dzień podobne usługi, tak i tutaj możemy się natknąć na rozwiązania mniej lub bardziej korzystne dla klientów. Na co więc należy zwrócić uwagę, by ustrzec się popisania czegoś na kształt cyrografu?

Przede wszystkim trzeba przyjrzeć się wszystkim kosztom ponoszonym podczas rejestracji domeny oraz znaleźć informację na temat tego, czy szumnie reklamowana promocja na pewno dotyczy produktu (czyli konkretnego typu domeny, np. .pl, .eu, regionalnej itp.), na zakup którego się zdecydowaliśmy. Może się bowiem okazać, że niska cena faktycznie obejmuje adresy z rozszerzeniem .pl, ale zawężone tylko do puli zawierających znaki diakrytyczne, czyli domeny typu IDN, cena „zwykłej peelki” jest już natomiast kilkakrotnie wyższa. Warto sprawdzić to wcześniej, gdyż często wyraźna informacja o właściwej cenie pojawia się dopiero w trakcie rejestracji, kiedy fakt ten może umknąć nieuważnemu użytkownikowi.

Pierwsza rocznica – pierwszy kryzys

Drugim ważnym czynnikiem, na który warto zwrócić uwagę, jest tzw. cena odnowienia, czyli opłata, którą będziemy musieli uiszczać za przedłużenie ważności naszej domeny po upływie pierwszego roku jej użytkowania. Tutaj niestety ceny są znacznie wyższe niż te oferowane przez rejestratorów podczas zakupu nowego adresu internetowego. Trzeba o tym pamiętać, by uniknąć niemiłego rozczarowania, gdy po roku otrzymamy list z informacją o wysokości opłaty za kolejny okres. Przed rejestracją warto odpowiedzieć sobie na pytanie, czy nasza obecność w Internecie będzie jedynie krótkotrwałą przygodą i „szybką akcją promocyjną”, czy też planujemy zostać tu trochę dłużej, czyniąc ze swojej „wirtualnej placówki” jeden z filarów naszego biznesu. Niestety, ceny odnowień domen są zależne od stawek proponowanych przez NASK, w związku z czym firmy rejestrujące je w naszym imieniu nie mają w tej kwestii wielkiego pola manewru. Jedyne, co mogą zrobić, by zaoferować atrakcyjniejsze warunki cenowe, to zrezygnować z części swojej marży (niektóre firmy tak czynią).

W celu podjęcia dobrej decyzji najlepiej przeprowadzić proste obliczenia wynikające z szacowanego czasu obecności naszej domeny w Internecie. Dla przykładu: jeżeli okres ten ma wynieść 4 lata, to przygotowujemy wzór: cena I roku + 3*(cena kolejnego roku) = cena 4 lat. Żeby nie pozostać gołosłownym, przełóżmy to na konkretne liczby. Zakładamy, że za rejestrację nowego adresu w firmie X płacimy promocyjną cenę wynoszącą 10 zł, a za kolejne lata jego użytkowania musimy zapłacić już 100 zł. Całkowity koszt utrzymania domeny przez cztery kolejne lata wyniesie wówczas 310 zł. Za ten sam okres natomiast w firmie Y, która proponuje rejestrację domeny w wyższej cenie (np. 30 zł), ale w kolejnych okresach opłata ma wynieść 75 zł, zapłacimy już tylko 255 zł. Różnicę widać gołym okiem – może nie jest ona porażająca, ale gdy ktoś planuje zakup kilku lub nawet kilkunastu domen, będzie to oszczędność, o którą warto zadbać. Trzeba po prostu pamiętać, że wszystkie „rewolucyjne” obniżki cen mają za zadanie przyciągnąć klienta, który często nie zdaje sobie sprawy ze szczegółowych zapisów znajdujących się w cenniku oraz regulaminie.

Zanim powiesz „tak”, przeczytaj regulamin

Nawet w wypadku przeświadczenia o wyborze najlepszej oferty domenowej po pewnym czasie może się zdarzyć, iż zapragniemy zmienić firmę obsługującą nasz adres. Gdy nasz adres został zarejestrowany w promocji, być może się okaże, że „przeprowadzka” nie jest wcale taka prosta i zastawiono na klientów kilka pułapek.

Według regulaminu NASK firma, w której dokonaliśmy zakupu domeny, ma obowiązek wydać nam tzw. kody authinfo nawet po kilku dniach jej użytkowania. I nierzadko w tym właśnie miejscu pojawiają się „schody”. Kupując domenę w „cenie promocyjnej”, musimy pamiętać, aby zwrócić uwagę na koszt rejestracji według standardowego cennika danej firmy. Informacja ta okaże się bardzo przydatna w wypadku chęci odstąpienia od umowy abonenckiej przed upływem okresu jej ważności. Rejestratorzy żądają wówczas wyrównania różnicy między kwotą pobraną od klienta a tą widniejącą w normalnym cenniku. Niestety, jeśli operator dodatkowo wykaże się złą wolą, może próbować interpretować swój regulamin w sposób jeszcze mniej dla nas korzystny, tj. żądać dopłacenia do wysokości ceny ustalonej przez NASK. Nie ma ścisłych przepisów regulujących tę kwestię i wszystko zależy od swobody interpretacyjnej partnera NASK-u.

Trzeba mieć jednak świadomość tego, iż należność za odstąpienie od umowy przed czasem nie może być wyższa niż „pozapromocyjna” cena domeny. Na rynku można spotkać się z opłatami karnymi, do uiszczenia których klient jest zobowiązany postanowieniami regulaminu, ale działania takie balansują już na granicy prawa. Operator ma pewną dowolność w dobieraniu nazwy dla procesu pobierania należności za zerwanie umowy, tj. może ją nazwać karą, wyrównaniem itp. Ale niezależnie od miana całościowa opłata za domenę nie może przekraczać jej standardowej ceny.

Gdy zamarzymy o wcześniejszej przeprowadzce do innej firmy, możemy również spotkać się z próbą „przykucia” klienta za pomocą zapisu nakładającego obowiązek przedłużenia u obecnego operatora ważności domeny o kolejny rok, dwa lub nawet dłużej. Wówczas dopiero po uiszczeniu odpowiedniej kwoty mamy możliwość przenosin do konkurencji. Warto więc „zlustrować” regulamin również pod kątem tego typu „usidlających” rozwiązań. Na szczęście w takim wypadku nie tracimy opłaconego okresu abonamentowego, który obowiązuje również w nowo wybranej przez nas firmie.

Kolejnym wątpliwym zapisem, na który możemy natknąć się w regulaminach, jest opis kroków podejmowanych w wypadku nieudanej rejestracji domeny. Może się zdarzyć, iż zamówiony przez klienta adres z różnych przyczyn nie będzie mógł być zarejestrowany (np. miało to często miejsce podczas rejestracji domen .eu w okresie sunrise). W takiej sytuacji operator ma obowiązek zwrócić całą kwotę klientowi bez podejmowania przez tego ostatniego żadnych formalnych kroków – innymi słowy: zwrot powinien odbywać się automatycznie. Wprowadzanie zapisów regulaminowych o częściowym zwrocie lub o konieczności występowania z pisemnym podaniem o niego są zwykłym nadużyciem.

NASK strażnikiem udanego pożycia

Na koniec warto pamiętać też o tym, że regulamin NASK-u w świecie domen stanowi swoistą „konstytucję”, której przepisy są nadrzędne nad wszystkimi rozwiązaniami „ustawowymi” stosowanymi przez firmy partnerskie. Co to oznacza? Tak jak w wypadku konstytucji, tak i tutaj przepisy zawarte w regulaminach nie mogą być sprzeczne z rozwiązaniami wprowadzonymi przez NASK. W wypadku konfliktu między nimi stosuje się zawsze regulacje zawarte w akcie wyższym, czyli „konstytucji” NASK-u.

Pamiętajmy też, że żyjemy w dobie Web 2.0, w której to zbiorowa świadomość społeczności wirtualnego świata służy często skuteczniejszą radą i pomocą niż wiele nawet najtęższych umysłów znanych nam z „realu”. Zawsze przecież przed wyborem firmy, w której zarejestrujemy domenę, można urządzić sobie wędrówkę po forach dyskusyjnych i po prostu poczytać, „co ludzie gadają”, gdyż taka wiedza jest często zdobyczą cenniejszą niż najdokładniejsza analiza regulaminu. ---

Grupa Adweb Planowanie i prowadzenie kampanii promocyjnych w Internecie, kreacja wizerunku, budowanie strategii komunikacyjnej w Sieci oraz tworzenie witryn i serwisów www. ADWEB.PL 2BE.PL

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Domena dźwignią handlu

Podsumowanie nie jest dostępne. Kliknij tutaj, by wyświetlić tego posta.

Lizanie cukierka przez papierek, czyli testowanie domen od podszewki

Lizanie cukierka przez papierek, czyli testowanie domen od podszewki

Autorem artykułu jest Grzegorz Miłkowski


DNT, czyli Domain Name Tasting, na polski rynek wprowadził NASK, który umożliwił za pośrednictwem swoich partnerów udostępnianie tej usługi klientom. Od 3 września 2007 r. wszyscy internauci zainteresowani posiadaniem własnej domeny mogą za symboliczną złotówkę testować jej atrakcyjność przez 14 dni. Posiadanie własnego serwisu internetowego nie jest już dziś żadnym kaprysem. Życie toczy się bowiem niemal równolegle w wirtualnej rzeczywistości i tzw. realu. To zaś prowadzi do sytuacji, w której osoby poważnie myślące o przyszłości (np. własnego biznesu) muszą zaistnieć również w globalnej Sieci. Co jednak począć, gdy mamy wątpliwości odnośnie do adresu, pod którym powinniśmy się zameldować w Internecie? Właśnie dla takich wahających się osób wprowadzono usługę testowania domen, która w założeniu ma ułatwić podjęcie decyzji o ewentualnym związku z danym adresem internetowym na dłużej.

Smakowanie domeny, czyli z czym to się je

DNT, czyli Domain Name Tasting (co dosłownie po polsku znaczy „smakowanie nazwy domeny”), na polski rynek wprowadził NASK, który umożliwił za pośrednictwem swoich partnerów udostępnianie tej usługi klientom. Od 3 września 2007 r. wszyscy internauci zainteresowani posiadaniem własnej domeny mogą za symboliczną złotówkę testować jej atrakcyjność przez 14 dni, aby po tym czasie zdecydować się bądź nie na rejestrację. Brzmi ciekawie – wiele osób z pewnością stwierdzi, że warto przed zakupem domeny „pobawić się nią chwilę”, by podjąć bardziej świadomą decyzję o zakupie wybranego adresu. Warto jednak bliżej przyjrzeć się, czy szeroko i głośno reklamowana usługa DNT jest rzeczywiście taką rewolucją w świecie hostingu.

Zanim jednak przejdę do próby przedstawienia plusów i minusów tej oferty, postaram się przybliżyć w dwóch słowach tzw. domeny DNT. Pierwszym, co rzuca się w oczy, jest możliwość wypróbowania nawet 100 domen naraz. Testy trwają 14 dni, w ciągu których według założenia powinno być możliwe określenie ruchu generowanego przez domenę, a co za tym idzie – zorientowanie się w atrakcyjności i szacunkowej wartości danego adresu. Podczas tego okresu jedynymi operacjami możliwymi do wykonania są zmiany delegacji domeny oraz rejestracja na pełen okres abonamentowy. Jeśli nie zdecydujemy się na wykupienie adresu w czasie 14 dni, jest on blokowany i przechodzi do puli adresów wolnych.

Dla osób mniej zorientowanych w świecie domen internetowych oferta ta wydaje się atrakcyjna, jednakże warto również przyjrzeć się jej funkcjonalności, obdzierając z polukrowanej otoczki marketingu. Uwagę przykuwają przede wszystkim narzucone ograniczenia, m.in. zawężające kontrolę nad adresem tylko do zmiany jego delegacji (delegacja domeny to wskazanie serwera nazw, który powinien obsługiwać daną domenę), jak i te wynikające z krótkiego czasu testów. I ta druga grupa ograniczeń wydaje się kluczowa, jeśli chodzi o próbę oceny przydatności usługi DNT.

Zabawa w głuchy telefon

Żeby sprawdzić potencjalną atrakcyjność testowanej domeny, trzeba ją najpierw wypromować, gdyż bez tego nawet najlepsza nazwa pozostanie nikomu nieznanym adresem ulokowanym gdzieś na rubieżach Sieci. Jak to najlepiej zrobić w czasie kilkunastu dni testów? Można np. wykorzystać sprawdzoną metodę „głuchego telefonu”, czyli rozpuścić wieści wśród znajomych o naszym nowym nabytku, liczyć na to, że ktoś przekaże dalej, i wszystko zacznie się jakoś samo kręcić. Uruchomienie takiego „perpetuum mobile” wymaga jednak posiadania pod danym adresem atrakcyjnego serwisu, gdyż nikt nie zechce odwiedzić miejsca (a później jeszcze zapraszać do niego innych), gdzie znajduje się pusta lub nieciekawa witryna. Trzeba też pamiętać, iż ta metoda to tak naprawdę sztuczne generowanie ruchu, a nie realne sprawdzenie atrakcyjności naszej domeny. Tu wszystko zależy od liczby kontaktów w książce adresowej i ewentualnej chęci naszych znajomych do współpracy. W żadnym więc razie nie może być mowy o miarodajności tej metody i próbach szacowania na jej podstawie rzeczywistej atrakcyjności adresu.
Szybka droga na szczyt i bolesny upadek

Czas więc sięgnąć po sposób bardziej naukowy, czyli skorzystanie z usług firmy pozycjonującej. Nie jest to metoda tania, niemniej rejestrując własny adres w Internecie, warto zainwestować w pozycjonowanie strony, dzięki czemu dany serwis ma szansę pojawiać się na atrakcyjniejszej pozycji w wyszukiwarkach. Zwrócić trzeba uwagę na fakt, iż to rozwiązanie jest skuteczne tylko w wypadku planów dłuższej ekspansji w wirtualnym świecie, a nie podczas krótkiej (czternastodniowej) wycieczki. Proces pozycjonowania jest żmudny, wymagający czasu i cierpliwości. Pomijam tu kwestię nieuczciwych praktyk w tej branży, dzięki którym można błyskawicznie osiągnąć rewelacyjne wyniki. Warto jednak wiedzieć, że mechanizmy „obronne” wyszukiwarek, takich jak np. Google, są już na tyle zaawansowane, iż serwis korzystający z nieetycznych metod pozycjonowania jest bardzo szybko wykrywany i wpisywany na czarną listę, przez co w ogóle przestaje pojawiać się w indeksach stron. W ten prosty sposób można daną domenę skazać nawet na dożywotnią banicję poza indeksami wyszukiwarek. Niestety, wypozycjonowanie strony internetowej za pomocą ogólnie akceptowanych metod, tak aby znalazła się na odpowiednio wysokiej pozycji w wyszukiwarkach w ciągu zaledwie kilku dni, jest niemal niemożliwe.

Reklama dźwignią handlu

Co zatem począć? Można próbować ratować sytuację poprzez wykupienie banerów reklamowych bądź wymianę linków z innymi serwisami. Jednakże nawet najbardziej atrakcyjny baner nie zweryfikuje naszej wiedzy na temat „atrakcyjności” testowanej domeny. Klikający reklamę graficzną umieszczoną w Internecie nie zwracają uwagi na adres docelowy – po prostu zostają automatycznie przekierowani w odpowiednie miejsce. Rozwiązanie to nie może w związku z tym pełnić funkcji „papierka lakmusowego” do sprawdzenia atrakcyjności domeny. Oczywiście, strona, na którą przenosi internautów baner, może być efektowna i zachęcająca do powrotu, ale będzie to zasługa właśnie tego serwisu, a nie dobrze dobranej nazwy.

Z czym do ludzi?

Dla kogo przeznaczona jest więc oferta testowania domen internetowych? Może ona zainteresować laików niemających dotychczas styczności ze światem domen, chcących po prostu tanim kosztem sprawdzić, „o co w tym wszystkim chodzi”, bez wikłania się w długoterminowe zobowiązania. Jeśli przejrzymy różne fora internetowe, które poruszają tematykę hostingu i domen, zobaczymy zainteresowanie zagadnieniem DNT wśród tzw. domeniarzy, czyli osób zawodowo związanych z tym sektorem rynku, dla których usługa Domain Name Tasting stała się swoistym poligonem doświadczalnym.

Są to jednak niewielkie grupy, niebędące głównym „targetem”, dla którego została przygotowana oferta DNT. W założeniu miała się ona przyczynić do rozkręcenia karuzeli rejestracji domen głównie wśród małych i średnich firm, by te mogły dobrać najlepszą domenę do profilu działalności swojego biznesu, a następnie związać się już standardowym, rocznym abonamentem z daną firmą hostingową. DNT być może jest ciekawą i nowatorską usługą, jednakże całkowicie nieprzystającą do zapotrzebowania rynku. Aby skutecznie wypromować serwis internetowy, potrzeba czasu i cierpliwości – nie jest możliwe osiągnięcie tego celu w ciągu zaledwie 14 dni. Wydatek rzędu kilkunastu lub nawet kilkudziesięciu złotych za roczną rejestrację domeny nie jest obciążeniem finansowym, którego nie mogłaby ponieść nawet skromna firma. Jednakże w czasie tych 12 miesięcy możliwe jest już zorientowanie się w możliwościach oferowanych przez wykupiony adres internetowy, co pozwoli na podjęcie w przyszłości decyzji o ewentualnej jego zmianie lub przedłużeniu ważności.

O małej popularności usługi DNT może świadczyć również umiarkowane zainteresowanie partnerów NASK udostępnianiem tej oferty swoim klientom. W chwili, kiedy piszę te słowa, na ten krok zdecydowało się zaledwie osiem firm. O sensie testowania domeny przed jej rejestracją każdy zainteresowany musi zadecydować sam. Warto postawić sobie jednak pytanie, czego użytecznego o domenie jestem w stanie się dowiedzieć w ciągu tych 14 dni. ---

Grupa Adweb Planowanie i prowadzenie kampanii promocyjnych w Internecie, kreacja wizerunku, budowanie strategii komunikacyjnej w Sieci oraz tworzenie witryn i serwisów www. ADWEB.PL 2BE.PL

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Polskie znaki w adresie internetowym? Teraz to jeszcze łatwiejsze.

Polskie znaki w adresie internetowym? Teraz to jeszcze łatwiejsze

Autorem artykułu jest Szymon Szymczyk


Jeszcze do niedawna nazwy domen nie mogły zawierać liter spoza alfabetu łacińskiego, co nie było wielkim utrudnieniem dla tej części ziemskiej populacji, której języki na nim się opierają – przecież ostatecznie Ćwiąkała można zapisać jako „cwiakala”. Jeszcze do niedawna nazwy domen nie mogły zawierać liter spoza alfabetu łacińskiego, co nie było wielkim utrudnieniem dla tej części ziemskiej populacji, której języki na nim się opierają – przecież ostatecznie Ćwiąkała można zapisać jako „cwiakala”. Cała reszta, szczególnie w dobie gwałtownie upowszechniającego się dostępu do Internetu, miała jednak poważny problem. Tak narodził się pomysł IDN.

Jak to działa?

Biorąc pod uwagę standardy Internetu, pomysł jest nie nowy – pierwszy raz przedstawiono go już w 1996 roku. Ostatecznie po długich dyskusjach spośród wielu propozycji zdecydowano się na zdefiniowany w 2003 roku system IDNA (Internationalizing Domain Names in Applications). Dzięki niemu możliwe stało się wykorzystywanie nazw domen zawierających znaki spoza zestawu ASCII – jedynego obsługiwanego przez DNS (Domain Name System – system nazw domenowych). Rozwiązanie to miało wielką zaletę – nie wymagało wprowadzania żadnych zmian w istniejącej już infrastrukturze DNS. Za zamianę nazw domen z nie-ASCII na ASCII odpowiada przeglądarka lub inny program wykorzystywany przez użytkownika. Przebieg tego procesu określa właśnie mechanizm IDNA.

Nie wdając się w zawiłe szczegóły – IDNA polega na dodaniu do adresu strony prefiksu xn-- i zamianie wszystkich znaków na ASCII. Ostateczny efekt może okazać się zaskakujący, np. adres bloga Błażeja Ćwiąkały www.błażej-ćwiąkała.pl wyglądałby tak:

www.xn--baej-wikaa-9gbv67eka47f.com.pl

Kto zapamiętałby taki adres? Na szczęście zamianą automatycznie zajmuje się przeglądarka internetowa (należy jednak pamiętać, by była ona zaktualizowana). Taki mechanizm gwarantuje, że strona będzie dostępna także dla użytkowników używających starszych aplikacji nie obsługujących IDN.

Czym „a” różni się od „a”?

Z zastosowaniem IDN wiążą się też pewne problemy. Jednym z nich są oszustwa wykorzystujące graficzne podobieństwo liter w różnych alfabetach. Np. Wyświetlające się w IDN łacińskie „a” wygląda dla użytkownika tak samo jak pisane cyrylicą „a” podczas, gdy dla DNS oznacza to dwie zupełnie różne strony internetowe. Przykładowo, podmieniona strona paypal.com zawierająca „a” z cyrylicy:

www.xn--pypal-4ve.com

- Na szczęście zarówno twórcy przeglądarek, jak i rejestratorzy domen stosują różne mechanizmy stanowiące zabezpieczenie przed tego typu oszustwami – uspokaja Bartłomiej Juszczyk z rejestrującego domeny IDN serwisu 2BE.PL.

Jeśli np. w adresie znajdują się znaki pochodzące z różnych zestawów, przeglądarka wyświetli go we wersji ASCII. Z kolei wielu rejestratorów domen, w tym polski NASK, uniemożliwia rejestrację domen zawierających znaki z różnych zestawów. Nie można więc łączyć w jednym adresie liter łacińskich z cyrylicą.

Czy warto?

Rejestracją domen z polskimi znakami zapewne zainteresuje wiele rodzimych firm szczególnie, jeśli ich nazwy takie znaki zawierają. Gorzej, jeśli współpracują one z przedsiębiorcami zagranicznymi. Chwytliwa, łatwa do zapamiętania domena stanowi coraz istotniejszy element marketingu firmy. Niestety adres www.xn--mid-hna.com.pl wyświetlający się niemieckiemu partnerowi firmy www.miód.com.pl standardów „chwytliwości” raczej nie spełnia.
- Co innego jednak, gdy domena IDN jest dodatkiem do strony – mówi Bartłomiej Juszczyk z 2BE.PL – Polscy klienci mogą być mile zaskoczeni korzystając z takiej strony działającej równolegle z wersją łatwiej dostępną dla obcokrajowców.

Trudno zaprzeczyć, że IDN w pewien sposób zawęża grono odbiorców danego serwisu. Ale, czy każdy serwis jest skierowany do przeszło 6 miliardów ludzi? Rozwój Internetu i coraz łatwiejszy do niego dostęp oprócz poszerzania sieci globalnych powiązań równolegle sprzyja rozwojowi usług lokalnych. Przykładem niech będę wirtualne urzędy administracji publicznej. Szczególnie zainteresowane IDN mogą być więc wszelkie organizacje bądź instytucje regionalne prowadzące swoje serwisy internetowe głównie z myślą o społecznościach lokalnych.

Trudno ostatecznie rozstrzygnąć, czy warto posiadać domenę IDN. Rozważając tą kwestię kluczowe wydaje się jednak inne pytanie – kim jest docelowy odbiorca serwisu? Może warto zrezygnować z wielkiej grupy mało prawdopodobnych użytkowników po to, by zyskać tych, na których najbardziej nam zależy? ---

2BE.PL

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Wybór domeny

Wybór domeny

Autorem artykułu jest Korneliusz Wieteska


Dobry adres internetowy jest najważniejszy dla działalności w interaktywnej rzeczywistości. Rynek nazw domen, mimo iż jest rynkiem bardzo młodym, zaczyna się gwałtownie kurczyć. Dzieje się tak dlatego, że adresy internetowe są unikatowe, żaden się nie powtarza. Najlepsze adresy internetowe zostały już dawno zarejestrowane i osiągają niebotyczne ceny. Posiadanie własnej strony WWW czy firmowego adresu e-mail jest dziś tak oczywiste jak posiadanie telefonu czy faksu. Jeśli jeszcze nie zarejestrowałeś adresu www dla siebie, spiesz się, nawet jeśli nie zamierzasz tworzyć serwisu internetowego. Nazwa domeny jest najważniejszym składnikiem inwestycji w internecie, a jej wybór jest kluczowy dla powodzenia całej inwestycji.

Istnieją dwa najważniejsze kryteria wyboru nazwy domeny: wybór nazwy własnej i wybór nazwy zawierającej słowa kluczowe. Powinny one uwzględniać przewidywaną odpowiedź na pytanie: „Jak internauta będzie szukał naszych produktów?”. Oba kryteria mają swoje wady i zalety i warto je zniwelować przez posiadanie kilku domen. Jednak przy promowaniu firmy w internecie pojawia sie pytanie: „Która domena ma być domeną główną?”.

Nazwa własna
Polecana dla działalności oferującej szeroki zakres produktów lub usług. Jej wykorzystanie zawsze ma sens, gdy nasza firma jest znana, posiada wieloletnią tradycję, ma ugruntowaną pozycję, oferujemy dobra luksusowe lub chcemy budować markę od podstaw. Należy pamiętać, że budowanie świadomości lub rozpoznawalności marki jest bardzo kosztowne i czasochłonne, jednak przy odpowiedniej promocji i po jakimś czasie okazuje się lepszym wyborem. Jeżeli nie wymyśliłeś jeszcze nazwy, musisz wiedzieć, że najłatwiej zapamiętujemy nazwy do 5 liter. Im więcej liter, tym gorzej. Starajmy się też, żeby nasza nazwa składała się z jednego wyrazu, choć nie jest to łatwe, z uwagi na ograniczoną ilość pozostałych domen. Unikajmy wszelkich tworów typu: „roman-bud” czy „ala-fryz”. Pamiętajmy, że jest ona wizytówką naszej firmy i nie może budzić negatywnych skojarzeń.

Nazwa zawierająca słowa kluczowe
Cały marketing internetowy to słowa kluczowe. Wykorzystywanie słów kluczowych w nazwie domeny jest zdecydowanie bardziej korzystne przy pozycjonowaniu czy reklamie za pomocą linków sponsorowanych, a to dlatego, że jest łatwe do reklamowania oraz bardziej skuteczne i dzięki temu wielokrotnie tańsze niż nazwa własna. Zdecydowanie polecane, gdy firma zamierza lub specjalizuje się w określonej działalności, zwłaszcza jeśli chcesz, by klienci byli lojalni wobec produktu. Domena nie musi być marką. Ma ułatwić odnalezienie naszej witryny, a więc musi być łatwa do zapamiętania i skojarzenia z określoną działalnością. Używając słowa kluczowego w adresie internetowym zapewniamy łatwy dostęp do swojej strony, osiągając szybciej i większe korzyści z prowadzonego na niej serwisu. Z czasem domena zawierająca słowo kluczowe może też stać się nazwą własną, przez przypisanie końcówki do nazwy. Warto zastanowić się nawet nad zmianą nazwy firmy, jeżeli posiada się wyjątkowo atrakcyjną domenę. Jeżeli asortyment firmy jest wąski, warto zarejestrować wydzielone domeny dla różnych produktów. Pamiętajmy, że wszystkie aktualne przeglądarki obsługują juz domeny IDN, czyli „Internationalized Domain Names” - angielska nazwa określająca domeny wielojęzyczne. Domena IDN zawiera polskie znaki diakrytyczne, dzięki czemu np. sprzedając pieczątki możemy zarejestrować www.pieczątki.com, a nie skazywać się na „pieczatki”.

Domeny globalne czy krajowe?
Kolejnym kryterium wyboru powinna być końcówka domeny. Najlepszym wyborem są domeny TLD, to z and. Top Level Domains, czyli domeny najwyższego poziomu. Przykładem takich domen są domeny .com, .net, a w Polsce za równie dobre, a nawet lepsze, uważane są krajowe domeny TLD - domeny .pl. Faktycznie jednak są to domeny drugiego poziomu. Domeny takie jak net.pl czy biz.pl uznajemy za domeny trzeciego poziomu i ich użycie ma sens wtedy, gdy pozostałe adresy są zajęte i zbyt drogie do odkupienia. Bez wartości marketingowej są subdomeny, np. .izy.pl, .mój.net. Przy wyborze domeny znaczenie ma też wartość wizerunkową końcówki, np. domena .com ma o wiele większą wartość niż .biz czy .info, a .com.pl większą niż .biz.pl czy info.pl. Jednak należy wiedzieć, że ilość zarejestrowanych adresów .com jest największa i najtrudniej znaleźć tu ciekawą domenę.

Rejestracja czy rynek wtórny?
Kupując domeny stajemy przed jeszcze jednym dylematem: czy tanio zarejestrować nieciekawą domenę u registratora czy może wydać więcej za domenę na rynku wtórnym. Rejestrując domenę na rynku pierwotnym zapłacimy od 19,90 zł do 999 zł, w zależności od registratora i od tego, czy domena jest w promocji. Jest to niewysoka cena, ale należy pamiętać o corocznym opłacaniu abonamentu domeny, na który niestety nie otrzymamy promocji. Zapewne zaskoczeniem jest wartość 999 zł za abonament, ale tyle kosztuje domena z końcówką .je, należąca do wyspy Jersey. Większość dobrych domen została dawno zarejestrowana, a ich właściciele żądają niebotycznych kwot za przeniesienie praw. Dlatego też alternatywą staje się możliwość rejestracji egzotycznych domen, wśród których największą popularnością cieszą się .in i .it dla działalności internetowej, .tv dla firm medialnych, .tm dla znaków towarowych itd.

Natomiast niewątpliwą zaletą zakupu domeny na rynku wtórnym jest przede wszystkim poprawa wizerunku. Kupując domenę z adresem .com automatycznie przystępujemy do elity reprezentowanej na wszystkich rynkach świata, natomiast domeny .pl są najwyżej oceniane przez naszych rodaków. Wiele polskich firm przez budowę serwisu na domenie .pl próbuje zaistnieć za granicą, jednak te domeny w warunkach rynku globalnego całkowicie się nie sprawdzają. Kupując domenę na rynku wtórnym, często możemy uzyskać wartości dodatkowe, takie jak: wysoki pagerank domeny, długość użytkowania lub odwiedziny domeny, co ma znaczenie dla wyszukiwarek.

Przy szukaniu nazwy domeny dla firmy czy produktu, zwłaszcza jeżeli dopiero rozpoczynamy działalność w internecie, warto dogłębnie poznać rynek lub skorzystać z wiedzy fachowców. Wiele osób kupuje domeny na własną rękę, działając intuicyjnie i bez rozeznania. Rynek domen internetowych jest jednak rynkiem spenetrowanym i opłaca się zasięgnąć rady profesjonalisty, gdyż błędy są bardzo kosztowne. ---

Korneliusz Wieteska Agencja interaktywna SYLYX http://www.sylyx.com

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Wartość domeny

Wartość domeny

Autorem artykułu jest Korneliusz Wieteska


Jaka jest faktyczna wartość domeny? Nazwy domen w ostatnich latach są najlepszą inwestycją na świecie. Nazwy domen, jak dobre wino, z czasem nabierają coraz większej wartości. Jeśli nie zarejestrowałeś nazwy dla siebie, musisz się spieszyć, nawet jeśli nie zamierzasz tworzyć serwisu internetowego jeszcze dziś. Podobieństwo między adresem internetowym a adresem nieruchomości spowodowało, że wiele osób bardzo wcześnie zauważyło, iż jest to intratny sposób lokaty kapitału. O domenach napisano wiele, ale rynek domen, tak jak internet, jest rynkiem młodym i następują na nim gwałtowne zmiany. Nazwa domeny, a raczej jej potencjał, jest najważniejszym składnikiem tej inwestycji. Najczęstszym pytaniem staje się jaka jest faktyczna wartość domeny. Na to pytanie nie znajdziemy odpowiedzi, jednak z całą pewnością możemy określić, że ceny domen (zwłaszcza w Polsce) są nie doszacowane, właśnie dlatego, że zmiany na rynku są jeszcze zbyt gwałtowne. Czynniki kształtujące wartość domeny podlegają ciągłym zmianom. Zawartość słów kluczowych w nazwie domeny, dzięki którym łatwiejsze jest wypozycjonowanie serwisu, jest dziś tak samo istotna, jak długość domeny.


Przy ustalaniu wartości domeny posługujemy się określeniami:
Siła słowa kluczowego – ma szczególne znaczenie dla wyszukiwarek, a większość wejść na stronę pochodzi właśnie z tego źródła, czyli wyszukiwarka kieruje na Twoją stronę największy strumień ruchu. Użytkownicy internetu wiedzą, że też w wynikach ogólnych nie znajdą szybko tego, czego potrzebują i nauczyli się bardziej konkretyzować swoje zapytania; często np. wpisują szukane słowa bezpośrednio w przeglądarkę. Inne słowa są trudniejsze do wypozycjonowania, w związku z czym musisz za nie drożej płacić.
Wartość marketingowa – mówi nam, jakie potencjalne korzyści może uzyskać właściciel domeny.
Możliwość pozycjonowania - szanse wypromowania domeny na jak najwyższe pozycje w wynikach wyszukiwania dla wyrażeń kluczowych.
Współczynnik ruchu – ruch jaki generuje i może generować domena.
Potencjał rozwoju - unikatowe nazwy są dobrem niezwykle rzadkim, a wiele osób jest gotowych zapłacić naprawdę duże pieniądze za dobry, łatwy i tematyczny adres.
Łatwość zapamiętywania - domena musi kojarzyć się z nazwą firmy lub typem działalności, a najlepiej z produktem oferowanym przez firmę, bo właśnie tego szukają internauci.
Liczba słów – im mniej tym lepiej.
Niepożądane znaki – dodatkowe znaki znacząco obniżają wartość domeny. Wyjątkiem stają się znaki narodowe oraz „-” przy długich nazwach.
Długość nazwy - ma wpływ na łatwość zapamiętywania.
Konkurencyjność nazwy - czyli ilość innych domen w tej samej nazwie oraz język wyszukiwania. Dodatkowymi zaletami są prostota i intuicyjność.
Współczynnik PR - Pagerank - matematyczny algorytm stworzony przez Google, na podstawie którego określana jest ważność adresów www. dla tej wyszukiwarki.
Współczynnik TLD - W przypadku rodzimego rynku największą wartość prezentują domeny krajowe typu ccTLD czyli .pl, ale zaczyna się to zmieniać na korzyść domen funkcjonalnych gTLD np. .com .net .info. Bez wartości są subdomeny np. izy.pl, dog.pl


Wartość domeny mogą określać też inne czynniki, zależnie od ich rodzaju i zastosowania. Często domeny rejestrowane są w innych celach niż budowa serwisu. Działania takie są często określane jako nieetyczne więc nie będę ich przybliżał. Nie jest możliwe dokładne ustalenie wartości domeny. Wszystkie wyceny, nawet przez firmy bezpodstawnie zajmujące sie wyceną, często odbiegają od realiów. Najbardziej dokładnym sposobem jest wystawienie domeny w ofercie publicznej, ale czekając na klienta można uzyskać wyższą cenę. Jedno jest pewne: inwestycja w domeny internetowe stała sie znakomitym sposobem inwestowania, ale tylko po dogłębnym poznaniu rynku lub skorzystaniu z wiedzy fachowców. --- Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Dlaczego warto posiadać domenę?

Dlaczego warto posiadać domenę?

Autorem artykułu jest Damian Daszkiewicz


W tym krótkim artykule chciałbym poruszyć pewien bardzo ważny problem jakim jest posiadanie własnej domeny. Obecnie domeny są tanie jak barszcz, ja jednak pamiętam czasy, gdy domeny były bardzo drogie. Właśnie w tamtych czasach nie kupiłem domeny co było dużym błędem. A jak wiadomo najlepiej jest się uczyć na błędach... cudzych. W tym krótkim artykule chciałbym poruszyć pewien bardzo ważny problem jakim jest posiadanie własnej domeny. Obecnie domeny są tanie jak barszcz, ja jednak pamiętam czasy, gdy domeny były bardzo drogie. Właśnie w tamtych czasach nie kupiłem domeny co było dużym błędem. A jak wiadomo najlepiej jest się uczyć na błędach... cudzych.

Załóżmy pewną sytuację: kupujesz (albo dostajesz w ramach "sponsoringu" konto na stronę internetową o adresie np. jasio.serwer.pl. Rozwijasz stronę przez kilka lat, ciągle dodając nowe artykuły (recenzje produktów itp.). Wyszukiwarki internetowe indeksują Twoją stronę i często na wiele fraz Twoja strona jest w pierwszej dziesiątce wyników. Sytuacja jest idealna, masz duży ruch praktycznie za darmo. Ale załózmy, że nagle serwer będzie kiepsko działał (np. ciągle będą "pady", albo się pokłócisz z administratorem, albo np. cena abonamentu drastycznie wzrośnie (np. ze 100 zł rocznie do 500 zł). Wtedy postanawiasz przenieść serwis na inny serwer. Zmienia się adres Twojej strony, minie kupa czasu, zanim wyszukiwarki ponownie zaindeksują Twoją stronę i odbudujesz swoją pozycję. Jednym słowem tragedia. Gdybyś posiadał domenę, to taka przeprowadzka ograniczałaby się tylko do zmiany DNSów w panelu administracyjnym domeny (strona byłaby na innym serwerze, ale jej adres by się nie zmienił).

Sam na początku swojej przygody z internetem miałem kilka przygód ze sponsoringiem (obecnie sponsoring nie jest tak popularny jak dawniej, gdyż ceny serwerów są niższe niż kilka lat temu). Sponsoring polega na tym, że dostajesz za darmo serwer na (wartościową stronę) w zamian za to, że w widocznym miejscu zamieścisz banner reklamujący usługi hostingowe danej firmy. Miałem 3 serwisy na różnych serwerach w ramach sponsoringu. Pierwszy nagle zniknął. Drugi chodził w miarę dobrze, później w ciągu 3 miesięcy zaliczył 2 misięczne "pady" a na końcu się okazało, że albo będę normalnie płacił abonament, albo mam się wynosić. Trzeci serwer chodzi nadal, z tym że ostatnio coraz częściej są różne awarie i musiałem przenieść stronę na inny lepszy serwer. W przypadku dwóch pierwszych serwisów nie miałem domeny więc sytuacja nie była zbyt ciekawa.

Dlatego warto wydać pare złotych na domenę, choćby nawet na domenę .com. Domeny globalne można nabyć już nawet za 25 zł. ---

Damian Daszkiewicz prowadzi serwis SkutecznyPartner.pl poświęcony programom partnerskim

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Uwaga na domeny

Uwaga na domeny

Autorem artykułu jest Kira F.


To, że płacisz za domenę i przez jakiś czas jej używasz, niekoniecznie musi oznaczać że jest ona Twoja. Sprawdź dokładnie umowę ze swoim pośrednikiem - unikniesz przykrych niespodzianek. To, że płacisz za domenę i przez jakiś czas jej używasz, niekoniecznie musi oznaczać że jest ona Twoja. Sprawdź dokładnie umowę ze swoim pośrednikiem - unikniesz przykrych niespodzianek.

Domena internetowa - unikalny adres strony WWW - potrzebna jest nie tylko dbającym o swój sieciowy wizerunek firmom, ale także coraz częściej użytkownikom prywatnym, którzy również pragną mieć "swój kawałek sieci".

Dobrze wybrana i prosta domena to znacznie większa oglądalność wirtyny WWW. Właściwie dobrany adres URL nie tylko łatwiej zapada w pamięć, ale również ułatwia pozycjonowanie w wyszukiwarkach internetowych.

Wszystkie domeny polskie rejestrowane są w NASK (Naukowa i Akademicka Sieć Komputerowa). Pełni on funkcję "registry", czyli krajowego rejestru nazw internetowych w domenie .pl.

W Internecie znaleźć można jednak bardzo wiele różnych firm oferujących rejestrację domeny. Nie jest to w żaden sposób sprzeczne z tym, co napisałam powyżej: wszystkie te firmy oferują bowiem tylko pośrednictwo w rejestracji, pomiędzy Tobą i NASKiem.

Pośredników takich można z grubsza podzielić na dwie grupy:

Partnerzy NASK

Są to podmioty, z którymi NASK podpisał Porozumienie dotyczące rejestracji i utrzymywania nazw domen internetowych. Takie firmy są wcześniej przez NASK sprawdzone pod kątem ilości rejestrowanych domen, terminowości i możliwości technicznych oraz zabezpieczenia danych klientów.

Lista partnerów dostępna jest na stronach www.dns.pl

Pośrednicy indywidualni

Są to zwykle firmy, które mimo braku podpisanej z NASK umowy na własną rękę pośredniczą w rejestracji domen. Tą grupę należy znacznie dokładniej sprawdzać pod kątem wiarygodności i uczciwości - całą naszą współpracę z nimi reguluje wyłącznie podpisana umowa.

Na co należy uważać?

Po pierwsze: zawsze sprawdzaj, na kogo rejestrowana jest domena.

Jeśli pośrednik zarejestruje ją na siebie, w razie jakichkolwiek problemów odzyskanie domeny będzie bardzo trudne. Nie będziesz też prawdopodobnie mgła przenieść jej do innego dostawcy usługi - albo firma zaproponuje Ci taką cenę, że zrezygnujesz.

Po drugie: upewnij się, że posiadasz kod "authinfo".

Kod ten umożliwia Ci transfer domeny. Partnerzy NASK mają obowiązek niezwłocznego wydania Ci go bez stawiania żadnych dodatkowych warunków. Jeżeli Twój pośrednik nie jest na liście partnerów, upewnij się czy i na jakich warunkach kod ten zostanie przekazany.

Jeśli firma z jakichś powodów próbuje zatrzymać go do własnej wiadomości, możesz z góry spodziewać się kłopotów, kiedy zdecydujesz się na zmianę rejestratora domeny.

Po trzecie: upewnij się, że NASK otrzyma Twój poprawny adres e-mail.

W przypadku istotnych zmian, np. danych abonenta domeny, na ten właśnie adres wysyłane jest potwierdzenie ich dokonania. Tylko prawidłowy e-mail pozwoli Ci mieć dostęp na bieżąco do ważnych informacji na temat tego, co dzieje się z Twoją domeną.

I po czwarte: uzgodnij dokładnie sposób dokonywania kolejnych wpłat za przedłużenie domeny.

Solidna firma wyśle Ci przed końcem okresu rozliczeniowego przypomnienie o konieczności dokonania opłaty. Dowiedz się, jakie zwyczaje panują u rejestratora, z którym zamierzasz podpisać umowę.

Jeżeli Twoim pośrednikiem jest Partner NASKu, masz możliwość dochodzenia swoich praw. Na stronach www.dns.pl w dziale "Prawa Abonenta" znajdziesz następującą informację:

"W przypadku, gdy spotkasz się z działaniami sprzecznymi z w/w punktami a przede wszystkim z Zasadami rejestracji i utrzymywania nazw domen w NASK, poinformuj nas o tym pisemnie."

Podany też został odpowiedni adres oraz lista koniecznych informacji.

Zwracaj zawsze baczną uwagę na zawartość umowy z rejestratorem. Twoja domena to Twój wizerunek w Internecie, warto więc o nią odpowiednio zadbać. ---

Autorka: Kira® Więcej moich tekstów znajdziesz tutaj: http://cyber-girl.net

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl