Polskie znaki w adresie internetowym? Teraz to jeszcze łatwiejsze
Autorem artykułu jest Szymon Szymczyk
Jeszcze do niedawna nazwy domen nie mogły zawierać liter spoza alfabetu łacińskiego, co nie było wielkim utrudnieniem dla tej części ziemskiej populacji, której języki na nim się opierają – przecież ostatecznie Ćwiąkała można zapisać jako „cwiakala”. Jeszcze do niedawna nazwy domen nie mogły zawierać liter spoza alfabetu łacińskiego, co nie było wielkim utrudnieniem dla tej części ziemskiej populacji, której języki na nim się opierają – przecież ostatecznie Ćwiąkała można zapisać jako „cwiakala”. Cała reszta, szczególnie w dobie gwałtownie upowszechniającego się dostępu do Internetu, miała jednak poważny problem. Tak narodził się pomysł IDN.
Jak to działa?
Biorąc pod uwagę standardy Internetu, pomysł jest nie nowy – pierwszy raz przedstawiono go już w 1996 roku. Ostatecznie po długich dyskusjach spośród wielu propozycji zdecydowano się na zdefiniowany w 2003 roku system IDNA (Internationalizing Domain Names in Applications). Dzięki niemu możliwe stało się wykorzystywanie nazw domen zawierających znaki spoza zestawu ASCII – jedynego obsługiwanego przez DNS (Domain Name System – system nazw domenowych). Rozwiązanie to miało wielką zaletę – nie wymagało wprowadzania żadnych zmian w istniejącej już infrastrukturze DNS. Za zamianę nazw domen z nie-ASCII na ASCII odpowiada przeglądarka lub inny program wykorzystywany przez użytkownika. Przebieg tego procesu określa właśnie mechanizm IDNA.
Nie wdając się w zawiłe szczegóły – IDNA polega na dodaniu do adresu strony prefiksu xn-- i zamianie wszystkich znaków na ASCII. Ostateczny efekt może okazać się zaskakujący, np. adres bloga Błażeja Ćwiąkały www.błażej-ćwiąkała.pl wyglądałby tak:
www.xn--baej-wikaa-9gbv67eka47f.com.pl
Kto zapamiętałby taki adres? Na szczęście zamianą automatycznie zajmuje się przeglądarka internetowa (należy jednak pamiętać, by była ona zaktualizowana). Taki mechanizm gwarantuje, że strona będzie dostępna także dla użytkowników używających starszych aplikacji nie obsługujących IDN.
Czym „a” różni się od „a”?
Z zastosowaniem IDN wiążą się też pewne problemy. Jednym z nich są oszustwa wykorzystujące graficzne podobieństwo liter w różnych alfabetach. Np. Wyświetlające się w IDN łacińskie „a” wygląda dla użytkownika tak samo jak pisane cyrylicą „a” podczas, gdy dla DNS oznacza to dwie zupełnie różne strony internetowe. Przykładowo, podmieniona strona paypal.com zawierająca „a” z cyrylicy:
www.xn--pypal-4ve.com
- Na szczęście zarówno twórcy przeglądarek, jak i rejestratorzy domen stosują różne mechanizmy stanowiące zabezpieczenie przed tego typu oszustwami – uspokaja Bartłomiej Juszczyk z rejestrującego domeny IDN serwisu 2BE.PL.
Jeśli np. w adresie znajdują się znaki pochodzące z różnych zestawów, przeglądarka wyświetli go we wersji ASCII. Z kolei wielu rejestratorów domen, w tym polski NASK, uniemożliwia rejestrację domen zawierających znaki z różnych zestawów. Nie można więc łączyć w jednym adresie liter łacińskich z cyrylicą.
Czy warto?
Rejestracją domen z polskimi znakami zapewne zainteresuje wiele rodzimych firm szczególnie, jeśli ich nazwy takie znaki zawierają. Gorzej, jeśli współpracują one z przedsiębiorcami zagranicznymi. Chwytliwa, łatwa do zapamiętania domena stanowi coraz istotniejszy element marketingu firmy. Niestety adres www.xn--mid-hna.com.pl wyświetlający się niemieckiemu partnerowi firmy www.miód.com.pl standardów „chwytliwości” raczej nie spełnia.
- Co innego jednak, gdy domena IDN jest dodatkiem do strony – mówi Bartłomiej Juszczyk z 2BE.PL – Polscy klienci mogą być mile zaskoczeni korzystając z takiej strony działającej równolegle z wersją łatwiej dostępną dla obcokrajowców.
Trudno zaprzeczyć, że IDN w pewien sposób zawęża grono odbiorców danego serwisu. Ale, czy każdy serwis jest skierowany do przeszło 6 miliardów ludzi? Rozwój Internetu i coraz łatwiejszy do niego dostęp oprócz poszerzania sieci globalnych powiązań równolegle sprzyja rozwojowi usług lokalnych. Przykładem niech będę wirtualne urzędy administracji publicznej. Szczególnie zainteresowane IDN mogą być więc wszelkie organizacje bądź instytucje regionalne prowadzące swoje serwisy internetowe głównie z myślą o społecznościach lokalnych.
Trudno ostatecznie rozstrzygnąć, czy warto posiadać domenę IDN. Rozważając tą kwestię kluczowe wydaje się jednak inne pytanie – kim jest docelowy odbiorca serwisu? Może warto zrezygnować z wielkiej grupy mało prawdopodobnych użytkowników po to, by zyskać tych, na których najbardziej nam zależy? --- Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz