01 marca 2018

Poczucie wyjątkowości

Poczucie wyjątkowości


Autor: Piotr Łeszyk


Internet i inne media roztaczają dziś przed nami niezliczoną ilość możliwości - to każdy wie.


Internet i inne media roztaczają dziś przed nami niezliczoną ilość możliwości - to każdy wie. Oprócz szybkiego przepływu informacji, godną zainteresowania cechą sieci jest to, że dzięki niej i postępowi technicznemu w ogóle, bardzo łatwo jest się poczuć kimś wyjątkowym. Każdy może założyć bloga, okrasić go ładną grafiką i zacząć wypisywać swoje mniej lub bardziej sensowne przemyślenia. Inni mogą komentować wypociny i już czujemy, że przeto właśnie dokonujemy wspaniałego aktu tworzenia. Można się poczuć trochę pisarzem, trochę dziennikarzem, trochę felietonistą. Dzięki Naszej-Klasie możemy czuć się piękni. Portal cały czas poszerza paletę możliwości - można więc wkleić 100 000 swoich zdjęć i czekać na wychwalające komentarze, negatywne zaś szybko usunąć. Możemy też poczuć się prawdziwymi podróżnikami. Wystawiamy zdjęcia z Egiptu, czy Tunezji i już wszyscy zazdroszczą. To nic, że prawie cały pobyt skupiał się w przyhotelowym basenie, i że mało możemy powiedzieć o kulturze „zwiedzanego” kraju Można też napisać o sobie parę pochlebnych słów np. młody nauczyciel- „Jestem facetem z wyobraźnią” a potem - zamiast pomóc, pozostawić trzeci rok w tej samej klasie uczennicę, która ma problemy z angielskim. Okazuję się, że na N-K ujawniają swoją prywatność, a nierzadko głupotę wszyscy - od uczniów podstawówki, przez krzykliwe siedemnastolatki, po podstarzałe lalki barbi. Pracownicy naukowi wstawiają żenujące fotografie i nie można się nadziwić ile to narcyzmu wyciska z ludzi ten portal.

Dzięki Myspace stajemy się artystami, najczęściej alternatywnymi indie muzykami. I za jednym zamachem wklejamy dużo zakłamanych zdjęć, bo wiadomo, że dziś prawie każdy ma aparat cyfrowy, a kolega umie obrabiać w fotoshopie. Choć przyznaję, że na Myspace wielu wartościowych muzyków może pokazać swoje możliwości i jest to dla nich bardzo dobry start. Dla większości z nich jednak to inteligencka forma lansu. Nie mam nic przeciwko temu, żeby ludzie pokazywali swoje pomysły, inwencję, kreatywność, ale fajnie, żeby robili to z klasą, bo np. po co jakiś średnio znany zespół wkleja sobie 500 zdjęć na Myspace?

W telewizji panuje przygnębiający „pustostan”. Jak na lekarstwo wartościowych programów, wywiadów z mądrymi ludźmi, twórcami, którzy swoim doświadczeniem mogą nauczyć czegoś innych. Skoro Edyta Herbuś może nazwać się aktorką, to kim w takim razie jest Krystyna Janda? To, że na plan filmowy i do studiów nagraniowych wpuszcza się tancereczki, pogodynki i piosenkareczki jest żałosne. Zdaję sobie sprawę z tego, że takie działania mają za zadanie schlebiać przeciętnym gustom i dawać prostą rozrywkę. Odmóżdżenie jest potrzebne od czasu do czasu każdemu z nas. Ale na dzień dzisiejszy więcej jest w mediach tego odmóżdżenia, niż wartości. Trwa błędne koło - ludzie oglądają puste programy, bo jest ich bardzo dużo, jest ich bardzo dużo, bo się sprzedają.

Pseudoartyści, którzy żyją w nierealnym dla przeciętnego Polaka dobrostanie sprzedają koślawe recepty na szczęście w śniadaniowych programach. Twierdzą, że to wcale nie sława, czy pieniądze są najważniejsze w ich życiu, a potem idą na swoje bankiety i upijają się najdroższymi alkoholami. Tą „małą” niekonsekwencję jednak media pomijają milczeniem. „Artyści” nie muszą brać za swoje słowa i „rady” odpowiedzialności. Wszyscy czują się wyjątkowi. Jak ktoś zatańczy na lodzie, to zasługuje na gromki aplauz i podziw, jak ugotuje coś na wizji, to czeka na wywiady. Przerośnięte ego nie mieści się w drzwiach.

Ale wiadomo, można tak sobie narzekać patrząc na to wszystko, samemu również nie będąc wolnym od ogłupiającego wpływu mediów. Zmienić i tak za wiele nie można. Ludzie lubią się czuć lepsi, a dziś to takie proste. Ciężka praca i wyrzeczenia spychane są na dalszy plan. I choć uważam, że targowisko próżności rozrasta się w Internecie, to samej trudno mi bez niego żyć i ile bym nie narzekała, to uważam go za wspaniały wynalazek. W końcu dzięki niemu mogę czuć się trochę dziennikarką…

Autor: Anna K.

Tekst pochodzi ze strony www.akademiec.pl. Sprawdź nas!

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

2 komentarze: